piątek, 31 grudnia 2010

Piernik dyniowy

  
Sylwester to ostatnia szansa na upieczenie piernika. Nie wiedzieć czemu najlepiej smakuje on w okresie świątecznym. Ja w tym roku z nadmiaru dyni z własnej hodowli postanowiłam przygotować piernik z dodatkiem pure z dyni.
Jeśli nie upiekliście jeszcze ciasta na zabawę sylwestrową polecam ten szybki w wykonaniu i pyszny piernik. Piernik jest bardzo smaczny – nie jest za słodki, lekko wilgotny, mocno korzenny. Polecam miłośnikom pierników oraz ciast z warzywami.

Piernik z dynią
  • 125g masła
  • 400 g mąki pszennej
  • 2 jajka
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 450 g pure z dyni
  • 200 g cukru
  • przyprawa do piernika
Piekarnik nagrzewamy do 180 C. Rozpuszczamy masło w garnuszku. W misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, cukier, przyprawę do piernika. Do mieszaniny dodajemy rozpuszczone masło, pure z dyni i jajka. Wszystko razem wymieszać i przełożyć do nasmarowanej formy. Pieczemy ok. 50 min. do suchego patyczka.

Smacznego!

Ponieważ dziś ostatni dzień roku 2010 r. i w taki dzień jak dziś składa się życzenia, licząc na to, że wszystkie się spełnią...

Wszystkim czytelnikom i miłośnikom dobrego jedzenia życzę szampańskiej zabawy sylwestrowej, spełniania marzeń i realizowania celów i planów w 2011 r.!  

czwartek, 30 grudnia 2010

Ciasteczka Babci - rogaliczki waniliowe


Święta się już skończyły ale my nadal świętujemy. Od Wigilii aż do Nowego Roku zajadamy się przepysznymi ciasteczkami Babci. Ciasteczka te piecze się tradycyjnie na Śląsku Cieszyńskim. Nie jest to jeden rodzaj ciasteczek, ale około 10 – 12 rodzajów, w zależności od czasu gospodyni i zwyczaju danej rodziny. Moja Babcia piecze ich ok. 10 rodzajów. Zaczyna od początku grudnia i codziennie piecze jeden rodzaj, niektóre są mniej pracochłonne a inne jak np. jedne z naszych ulubionych, orzeszki, bardzo pracochłonne. Babcia przygotowuje całą masę takich malutkich ciasteczek na jeden kęs i następnie dzieli pomiędzy rodzinę.
Babcia co roku zarzeka się, że w przyszłym roku nie upiecze ciasteczek bo przecież "wy ich nie jecie, tylko kotu dajecie....."
A cała prawda o ciasteczka jest taka – pewnych śnieżnych Świąt nasz kotek, dostał się do ukrytego pudełka ciasteczek i choć nigdy nie jadł słodyczy i gardził ludzkim jedzeniem spałaszował ciasteczka Babci. Babcia się na nas trochę pogniewała i na nic nasze przekonywanie, że to świadczy o dowodzie uznania ze strony kota. Babcia i tak swoje wie, na szczęście ciasteczka piecze dalej.

W tym roku, Babcia choć ma już 81 lat, znowu upiekła ciasteczka. Muszę powiedzieć, że bez tych ciasteczek nie wyobrażam sobie Świąt!

Babciu bardzo Ci dziękuję za Twój trud!

A teraz przepis na moje ulubione ciasteczka - rogaliczki waniliowe

Rogaliczki waniliowe
  • 10 dkg mielonych orzechów włoskich
  • 30 dkg mąki krupczatki
  • 16 dkg masła
  • 10 dkg cukru pudru
  • 1 jajko
  • cukier waniliowy + cukier puder
Przesiewamy mąkę na stolnicę dodajemy masło pokrojone w kostkę, siekamy masło z mąką. Dodajemy mielone orzechy, cukier puder i jajko. Szybko wyrabiamy ciasto i wstawiamy na 30 min do lodówki.
Rozgrzewamy piekarnik do 170 st. C. Z ciasta formujemy wałeczek, kroimy na małe kawałki. Każdy kawałek rolujemy tak aby przybrał kształt rogalika. Pieczemy ok 10 min, na złoty kolor. Gorące rogaliki obtaczamy w cukrze waniliowym i cukrze pudrze.

Smacznego!

środa, 15 grudnia 2010

Zakwas buraczany

Powoli zaczynam przygotowania do Świąt. Pomijając sprzątanie, pierwszym krokiem jest u mnie przygotowanie zakwasu na barszcz. Barszcz z uszkami jest u nas pierwszą potrawą wigilijną i zawsze jest przygotowany na zakwasie. Nie uznaję barszczu z proszku, kartonu lub słoika. Prawdziwy barszcz musi mieć aromat i smak buraków i przypraw. Przepis na zakwas jest banalny. Spokojnie można go przygotować więcej (co widać u mnie na zdjęciu) ponieważ jak już się ukisi wystarczy przelać go do butelek i przechowywać w lodówce (nawet przez kilka tygodni jest dobry). Dodam jeszcze, że taki zakwas jest bardzo zdrowy i może z powodzeniem zastępować leki z apteki na przeziębienie.


 Zakwas na barszcz
  • 2 duże buraki
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 liście laurowe
  • 4 ziarenka ziela angielskiego
  • 1 łyżka soli
  • 1/2 łyżeczki cukru
  • 1 kromka razowca (niekoniecznie)
  • 3 szklanki ciepłej wody

Buraki myjemy, obieramy i kroimy w plasterki. Wrzucamy do litrowego słoika. Obieramy dwa ząbki czosnku i kroimy w plasterki. Dodajemy do słoika czosnek, ziele angielskie, liście laurowe, sól, cukier i kromkę chleba razowego. Wszystko zalewamy 3 szklankami ciepłej wody  i odstawiamy w ciepłe miejsce. Ja zawsze przykrywam folią spożywczą, żeby zakwasowi było ciepło i nic do niego nie wpadło :-)

Miłych przygotowań!

czwartek, 9 grudnia 2010

Potrawka piwna


Zimowe menu znacznie się różni od letniego. Zmarznięci i przemoczeni marzymy aby potrawy nas ogrzały i dały siłę na walkę z przyrodą.
W taką pogodę najbardziej lubię wszelkiego rodzaju potrawki, gulasze, zupy. Gorące i esencjonalne posiłki są najlepszym rozwiązaniem na zimowy obiad.
Dzisiejsza propozycja pochodzi z książki Nigela Slater'a „Tender – Volume I”. Książka jest obszernym zbiorem rad i przepisów, zwłaszcza dla pasjonatów domowych ogródków.
Zawiera ona opis uprawy różnych gatunków warzyw od brukselki, kapusty, marchwi na bakłażanie, karczochu czy szparagach skończywszy. Zwieńczeniem opisu warzywa jest podanie smacznych i ciekawych przepisów na potrawę z wykorzystaniem danego warzywa. Z tej fantastycznej książki polecam dzisiaj potrawkę piwną. Pyszne i aromatyczne danie dla każdego!

Potrawka piwna

  • 600 g wołowiny np. ligawa
  • 2 cebule
  • 1 puszka piwa
  • 2 listki laurowe
  • tymianek
  • Sos jabłkowy
  • 2 -3 jabłka
  • cukier
  • cynamon
  • sól, pieprz
Kroimy wołowinę na 4 plastry i podsmażamy z obu stron na rozgrzanym oleju, najlepiej w garnku żeliwnym lub w innym, który będziemy mogli włożyć do piekarnika. Wyjmujemy mięso, na tym samym tłuszczu smażymy cebulę na złoto, dodajemy 2 łyżeczki tymianku i mieszamy. Wkładamy mięso do garnka z cebulą  i zalewamy piwem, solimy, pieprzymy, dodajemy 2 listki laurowe i wkładamy na ok. 2 godziny do piekarnika rozgrzanego do 200°C.
W między czasie przygotowujemy sos jabłkowy: jabłka obieramy i kroimy w kostkę, zalewamy odrobina wody i gotujemy do miękkości. Dodajemy 2 łyżeczki cukru i cynamon do smaku. Następnie rozgniatamy jabłka widelcem na jednolitą masę. Dodajemy sos do mięsa, doprawiamy solą i pieprzem jeśli to konieczne.
Podajemy z ziemniakami lub kaszą.

Smacznego!

środa, 1 grudnia 2010

Zdrowy fast food

Rzadko ostatnio piszę i rzadko gotuję. Moje egzaminy na aplikacji pochłaniają mi cały wolny czas i całą energię. Z zazdrością spoglądam na Wasze wpisy wypełnione przygotowaniami do Świąt. Pierniczki, ciasteczka, dekoracje.... to obecnie moje marzenie. Bo choć gruba warstwa śniegu leży za oknem ja nie czuję atmosfery zbliżających się Świąt. Na szczęście wkrótce powinno się to skończyć i wrócę do tego co sprawia mi radość gotowania i dzielenia się tym z Wami.
Na dzisiejszy obiad proponuję Wam zdrowe i przepyszne danie - zdrowy fast food czyli falafel z warzywami w chlebku pita. Danie ekspresowe i bardzo smaczne!

 
Falafel z warzywami w chlebku pita

 
  • 800 g ciecierzycy ugotowanej lub ze słoika
  •  2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka mielonej kolendry
  • 1 papryczka chili
  • 1 jajko
  • 2 łyżki mąki
  • porwana na kawałki sałata
  • seler naciowy pokrojony w plasterki
  • czerwona cebula pokrojona w plasterki
  • pomidor i co kto lubi
  • chleb pita
  • hummus, majonez, keczup...

 
Ciecierzycę miksujemy w blenderze z czosnkiem
i przyprawami. Dodajemy jajko i mąkę, mieszamy, wstawiamy do lodówki na 30 min. Po tym czasie formujemy niewielkie klopsiki i smażymy na rozgrzanej patelni lub w piekarniku ok. 15 min.
Chleb pita lekko moczymy i podgrzewamy w tosterze lub piekarniku aż napęcznieje. Odkrawamy wierzch z jednej strony, wkładamy do środka 1 lub 2 klopsiki z ciecierzycy łyżkę hummusu, dodajemy sałatę, seler, pomidor, cebulę. Podajemy z hummusem, keczupem lub majonezem jak to lubi.
Smacznego!

poniedziałek, 15 listopada 2010

Lody chlebowe

Co zrobić by poprawić sobie humor w smutny listopadowy dzień? Jak to co? oczywiście lody!
Pyszne prawdziwe waniliowe lody z niespodzianką. Poczęstowałam Bliskich własnoręcznie wykonanymi lodami i pytałam z czym je jedzą. Wymieniali najróżniejsze składniki: rodzynki, orzechy... takie typowe lodowe, tylko Tata powiedział z bułką tartą i trzeba przyznać że niewiele się pomylił. Przepis na te lody znalazłam w książce River Cottage Handbook No. 3 Daniela Stevensa. Książka jest poświęcona chlebom, technikom pieczenia, instrukcjom a także zawiera przepisy na chlebki, wypieki drożdżowe oraz cały rozdział "Using loaf bread" czyli różne przepisy z zastosowaniem bochenka chleba. W tym także do lodów. Do zrobienia tych lodów  użyłam chleba razowego ze śliwką suszoną, można czasem taki znaleźć w sklepie ale oczywiście najlepszy byłby chleb razowy lub z mąki pełnoziarnistej własnego wypieku (ja niestety nie mam na to ostatnio czasu). Lody są przepyszne bardzo waniliowe (sklepowe tak nie smakują) z delikatnym posmakiem chleba. Pomimo, że taki skład lodów może zaskakiwać są to jedne z lepszych loów jakie jadłam. 

 

 
Lody chlebowe 

 
na ok 600 ml
  • 100 g świeżego lub lekko czerstwego chleba (najlepszy z mąki pełnoziarnistej lub razowy)
  • 100 g brązowego cukru
  • 250 ml mleka pełnotłustego
  • 1 laska wanilii
  • 6 żółtek
  • 125 g cukru pudru
  • 250 ml śmietany kremówki
Rozgrzewamy piekarnik do 180 C. Kruszymy chleb na malutkie kawałeczki, obtaczamy w cukrze brązowym i pieczemy w piekarniku przez 10 min.
Mleko, wraz z ziarenkami z przekrojonej laski wanilii i wraz z laską doprowadzamy powoli do wrzenia.
W dużej misce ubijamy żółtka z cukrem pudrem i następnie wlewamy do nich powolutku gorące mleko, mieszając, żeby nam się żółtka nie zważyły.
Wlewamy mleko z żółtkami do garnka i gotujemy na wolnym ogniu cały czas mieszając, tak długo aż tył łyżki pokryje się warstwą mieszaniny. Następnie wlewamy nasze lody do zimnej miski i przykrywamy folią spożywczą na 10 min żeby lody przesiąknęły wanilią. Następnie ubijamy śmietanę, wyjmujemy laskę wanilii i mieszamy lody ze śmietaną i pokruszonym chlebem, przekładamy do maszyny do lodów lub robimy lody metodą chałupniczą. Zamrażamy więc lody pojemniku i co 30 min przez kolejne kilka godzin wyjmujemy je i dokładnie mieszamy.
Należy je tak długo powtarzać tą czynność aż lody pozbędą się malutkich kryształków a staną się jedwabiste.

 
Smacznego!

 
P.S. Jeszcze się nie dorobiłam łyżki do lodów także musicie mi wybaczyć mało kształtne kulki :-)

poniedziałek, 8 listopada 2010

Jabłkowo - żurawinowa skórka - czyli zdrowe cukierki


 
Lubicie żelki? Ja nie lubiłam do czasu aż nie wyszłam za mąż za "Żelkowego potwora". Za namową Męża spróbowałam żelek i polubiłam je. Aby jednak zastąpić ulubiony przez nas wariant kwaśnych  żelek zaczęłam buszować po Internecie w poszukiwaniu zdrowszego substytuta. Z pomocą przyszła Martha Stewart i choć te cukierki nie do końca można nazwać żelkami całkiem dobrze mogą je zastępować.
Są bardzo owocowe, kwaskawe a co najważniejsze zdrowe!

 

 
Jabłkowo-żurawinowa skórka
  • 5-6 jabłek, obranych i pokrojonych w kostkę
  • 1 szklanka świeżych żurawin
  • 1/3 szklanki soku z jabłek
  • 1 łyżka plus 1 łyżeczka soku z cytryny3 łyżki miodu
  • 3 łyżki cukru
Rozgrzej piekarnik do 100 C, dwie blachy wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy olejem. Miksujemy pokrojone w kostkę jabłka, żurawiny, sok jabłkowy, sok z cytryny, cukier i miód. Pure odstawiamy na chwilkę by puściło sok i sok odlewamy. Dzielimy puree na dwie części i rozsmarowujemy na blachach na 0,5 cm grubości. Pieczemy w piekarniku przy otwartych drzwiach ok. 6 h. Czas pieczenia zależy od jabłek moje były dość suche więc nie trwało to 6 h. Skórkę pieczemy do suchego patyczka, należy jednka uważać, żeby nie przesadzić i nie upiec skórki za bradzo. Gdy jest już wysuszona wyłączamy piekarnik i zamykamy drzwiczki i zostawiamy na noc. Skórka powinna być sucha ale elastyczna. Następnie zwijamy skórkę i kroimy na żądaną wielkość.

 
Smacznego!

sobota, 30 października 2010

Dyniowe szaleństwo - risotto i chleb

Od kilku lat w październiku i listopadzie męczę rodzinę dynią, początkowo byli dość sceptycznie nastawieni, ale z czasem przestało ich dziwić dodawanie dyni do różnych potraw.
W tym roku po raz pierwszy biorę udział w Festiwalu dyni: postanowiłam przygotować risotto i chleb.


Dyniowo - kukurydziane risotto

1 cebula
1 ząbek czosnku
225 g ryżu do risotta np. arborio
500 g dyni pokrojone w małą kostkę lub puree
szczypta szafranu
850 ml wywaru z warzyw
puszka kukurydzy
dobry starty ser
zielona cebulka

Rozgrzewamy olej na dużej patelni, wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek chwilkę smażymy. Dodajemy ryż i dynię smażymy, mieszając. Raz po raz dodajemy chochelką wywaru z warzyw i mieszamy. Wraz z ostatnią chochelką dodajemy kukurydzę. Smażymy jeszcze chwilkę tak aby ryż wchłonął cały płyn i był miękki. Podajemy posypany startym serem i zieloną cebulką.    


Długo szukałam przepisu na chleb dyniowy. Większość przepisów, które udało mi się znaleźć zawierały w składzie drożdże. Ja natomiast ubzdurałam sobie, że zrobię chleb na zakwasie. Uznałam więc, że spróbuję stworzyć własny przepis, może się uda. Zapewne prawdziwi znawcy tematu lepiej poradziliby sobie z takim zadaniem, ale ja jestem zadowolona z efektu. Chlebek jest pyszny, lekko kwaśny o pięknym kolorze. Następnym razem dodam do niego pestki dyni lub słonecznika.



Chleb z dyni na zakwasie
Zaczyn:
200 g mąki pszennej typ 650
200 g + 2 łyżki puree z dyni
7 łyżek zakwasu
Ciasto:
100 g mąki żytniej typ 780
200 g mąki pszennej typ 650
1 łyżka soli

Mąkę, puree z dyni i zakwas mieszamy w misce, przykrywamy i zostawiamy na max 12 h. Następnie dodajemy pozostałe składniki i zostawiamy na ok 3 h.  W tym czasie 2 razy ciasto odgazowujemy. Następnie przekładamy do wysmarowanej keksówki i zostawiamy aż chleb wyrośnie i wypełni całą keksówkę.  Pieczemy 10 min z parą w temp 250 C, po tym czasie zmniejszamy temp do 200 C i dopiekamy 30 min.

Smacznego!

czwartek, 28 października 2010

Francuskie pierożki na jeden kęs


Bardzo się ucieszyłam kiedy Usagi otwarła Pierogarnię, bardzo lubię lepić pierogi, a jeszcze bardziej lubię je jeść.
Z dwóch propozycji Usagi na październik wybrałam pierożki francuskie, kierowała mną przede wszystkim szybkość i prostota wykonania tych pierożków. Zbliżający się egzamin skutecznie uniemożliwia mi realizowanie wielu planów :-( Postanowiłam zabrać te pierożki jako lunch dla siebie i znajomych na całodniowe wykłady. Pierożki wszystkim smakowały i żałowałam, że nie zrobiłam ich więcej.

Francuskie pierogi z grzybami i szynką

275 g ciasta francuskiego (opakowanie)
400 g grzybów (użyłam pieczarek)
100 g szynki wędzonej
100 g koziego serka
1 cebula
2-3 łyżki natki pietruszki
1 łyżka śmietany
sól i pieprz
oliwa

Grzyby oczyścić i pokroić na niewielkie kawałki. Cebulę i szynkę pokroić w niewielką kostkę. Wrzucić na patelnię i smażyć na oliwie aż cebulka się zeszkli, a szynka lekko przyrumieni. Dodać grzyby i przesmażyć je na złoto (około 10 minut). Przyprawić solą i pieprzem. Przestudzić.
Gdy grzyby z szynką są już wystudzone (ja zrobiłam je wieczorem i zostawiłam na noc w lodówce), dodać serek i drobno posiekaną pietruszkę, wymieszać i ewentualnie ponownie przyprawić.
Z ciasta francuskiego wycinać kwadraty o bokach ok. 8x8 cm, na każdym ułożyć po 1-2 łyżkach farszu i zlepić brzegi. Ja część pierogów zrobiłam jako tradycyjne rożki zlepiając je na ukos, a część jako pierogi prostokątne. Posmarować wierzch śmietaną wymieszaną z odrobiną wody lub mlekiem. Piec 25 minut w temperaturze 200ºC.

Smacznego!

środa, 27 października 2010

Weekendowa Cukiernia - czekoladowe ciasto z burakiem


W tym miesiący w Weekendowej Cukierni króluje Pinkcake, obie propozycje bardzo mi się spodobały, ale ponieważ mam słabość do ciast czekoladowych postanowiłam wypróbować przepis z burakiem.

Czekoladowe ciasto buraczane

250 g gorzkiej czekolady
3 jajka
200 g brązowego cukru
100 ml oleju
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
100 g mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g mielonych migdałów
250 g surowych buraków startych na drobnych oczkach 
Na polewę:
100 g gorzkiej czekolady
100 g cukru
100 g kwaśnej śmietany

Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej, po czym ostudzić.
Jajka ubić z cukrem i olejem do uzyskania kremowej masy. Następnie delikatnie połączyć masę jajeczną z ekstraktem waniliowym, przesianą mąką, sodą, proszkiem do pieczenia i mielonymi migdałami.
Ze startych buraków odcisnąć nadmiar soku. Dodać je do ciasta wraz z roztopioną czekoladą i dokładnie wymieszać.
Przełożyć masę do blaszki lub tortownicy z dnem wyłożonym papierem (ja upiekłam w formie na muffiny) i piec w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 50-60 minut do suchego patyczka. Jeżeli ciasto zbytnio się rumieni od góry, można je przykryć folią aluminiową. Upieczone ciasto odstawić na chwilę, po czym wyjąć z formy i ostudzić na kratce.

Smacznego!

piątek, 22 października 2010

Stir-fry z makaronem soba



Na dzisiejszy piątkowy obiad proponuję pyszne, zdrowe i błyskawiczne danie rodem z Azji.

Stir-fry z makaronem soba

250 g makaronu soba
1 mała cukinia
1 papryka czerwona
kilka liści kapusty pak-choi
tofu wędzone
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka oleju sezamowego
2 ząbki czosnku
1 suszona rozkruszona papryczka chili lub świeża
szczypta cukru
sezam

Makaron gotujemy ok. 5 min. odcedzamy. Mieszamy sos sojowy, olej sezamowy, zmiażdżone ząbki czosnku, papryczkę i cukier – tą marynatą zalewamy pokrojone w kostkę tofu. Odstawiamy na ok. 10 min. Paprykę, cukinię kroimy w kostkę, a pak-choi w paski. Rozgrzewamy trochę oleju na patelni i wrzucamy tofu. Podsmażamy chwilkę, dodajemy cukinie, paprykę i pak-choi i podsmażamy ok. 2 min. Na koniec dodajemy odcedzony makaron i marynatę, którą zalane było tofu.
Chwilkę podsmażamy. Podajemy posypane czarnym sezamem.

Smacznego!

wtorek, 19 października 2010

Maślane bułeczki - Weekendowa Piekarnia # 89


W tym tygodniu w Weekendowej Piekarni gospodarzy Ania Ku mojej ogromnej radości zaproponowała prosty i szybki przepis na przepyszne bułeczki maślane. Przygotowałam dwie wersje: jedną na słodko z rodzynkami do dżemiku lub miodku i drugą wytrawną z czarnym sezamem.

Miękkie maślane bułeczki
750 g mąki chlebowej
345 g wody
1 jajko (ok. 75 g)
60 g masła (temp. pokojowa)
45 g cukru
38 g mleka w proszku
15 g soli
38 g świeżych drożdży

Mieszamy wszystkie składniki i dobrze wyrabiamy - aż uzyskamy średnio rozwinięty gluten. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne. Zostawiamy w misce pod przykryciem na 1 godzinę.
Dzielimy ciasto na 15 równych kawałków po ok. 90 g każdy (według J.H. na 12 - większych), formujemy okrągłe bułeczki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - zostawiając niewielkie odstępy między sobą. Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia - aż podwoją objętość - ok. 45 minut.
Przed pieczeniem smarujemy po wierzchu rozpuszczonym masłem. Jeśli chcemy uzyskać bardziej chrupiąca skórkę to możemy posmarować mlekiem zamiast masła.
Pieczemy w 200 C przez 15-18 minut - aż się zrumienią. Po wyjęciu z piekarnika ponownie smarujemy wierzch roztopionym masłem. Bułki studzimy na kratce.

Smacznego!

poniedziałek, 18 października 2010

Tort czekoladowy na chmurce


Październik to miesiąc obfitujący w naszej rodzinie w imprezy: urodziny, imieniny, rocznice....
Moje urodziny także przypadające w październiku pozwoliły mi zrealizować kolejne wyzwanie. Generalnie torów nie lubię, nie smakują mi ciężkie maślane kremy i suche biszkopty.
Postanowiłam zatem, że przygotuję swój własny idealny tort – w końcu do odważnych świat należy! Chciałam, żeby mój tort był z warstwą bezy w środku – długo szukałam takiego tortu i znalazłam tylko jeden, był jednak zdecydowanie za słodki i za ciężki.
Mój pierwowzór stanowił tort czekoladowy Bożeny Sikoń z programu "Łakocie Bożeny Sikoń". Aby nie był za słodki dodałam do niego wiśnie nasączone rumem.

Tort czekoladowy na chmurce

Biszkopt: (rant średnica 21 cm)
4 jajka
80 g cukru
90 g mąki pszennej
30 g mąki ziemniaczanej
1 opakowanie cukru waniliowego
Mus:
150 g czekolady gorzkiej 60 %
250 g śmietany 30 - 36%
50 g białka (z 2 jaj)
20 g cukru
200 g wiśni z kompotu (najlepiej wydrylowanych)
rum
Syrop do nasączania:
100 ml wody (ok.1/2 szklanki)
100 g cukru
2-3 łyżeczki kawy
rum do smaku
Blat bezowy (gotowy lub własnoręcznie upieczony, ja użyłam gotowego)
150 g czekolady do dekoracji

Biszkopt
Ubijamy jajka z cukrem i cukrem waniliowym „do białości” - najlepiej robotem kuchennym. Gdy jajka się ubiją przełączamy funkcje robota na najwolniejszy bieg i dalej ubijamy. Nie można przestać ubijać jajek. Mąkę ziemniaczaną mieszamy z mąką pszenną i przesiewamy. Ręcznie tzn. nie łyżką czy szpatułką a własną ręką mieszamy ubite jajka stopniowo wsypując do nich mąkę.
Gotową masę przekładamy do tortownicy i pieczemy w piekarniku o temp. 160ºC przez ok. 40 min.

Wiśnie:
Wiśnie odsączamy z kompotu i zalewamy rumem (tak aby przykrył wiśnie) na kilka godzin.

Syrop do nasączania biszkoptu:
W międzyczasie zagotowujemy wodę z cukrem w proporcji 1:1. Dodajemy do syropu dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej (moim zdaniem najlepiej rozpuścić kawę w odrobince wody i to wlać do syropu). Gdy syrop ostygnie dodajemy do niego rum, tyle ile lubimy. Ja dodałam rum, którym zalałam wiśnie.

Mus czekoladowy:
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Białko ubijamy z cukrem. Ubijamy śmietankę. Ciepłą czekoladę łączymy z częścią śmietanki i częścią białek. Pozostałe białka łączymy ze śmietanką i całość dodajemy do czekolady. Delikatnie mieszam.

Przygotowanie tortu:
Wystudzony biszkopt przecinamy na trzy części. Jedną umieszczamy w tortownicy. Nasączamy delikatnie syropem i nakładamy część musu czekoladowego. Na tą warstwę kładziemy blat bezowy, a na blat bezowy kładziemy biszkopt. Biszkopt nasączamy obficiej niż poprzednio, nakładamy warstwę musu czekoladowego, a na niego układamy wiśnie nasączone rumem – gęsto. Na wiśnie nakładamy kolejną warstwę biszkoptu, nasączamy go pozostałym syropem, i nakładamy resztę musu czekoladowego i wykładamy wierzch. Tort wkładamy do lodówki na ok. 2 godziny. Po tym czasie wyjmujemy go z lodówki i wykrawamy z formy.

Przygotowujemy dekorację, porządnie wyszorowany kafelek wkładamy, najlepiej na początku przygotowania tortu, do zamrażarki. Rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej. Na zamrożony kafelek wylewamy strumień czekolady i szybko rozsmarowujemy i natychmiast skrobaczką zeskrobujemy zastygnięty pas czekolady i obkładamy tort. Możemy obłożyć tylko boki tortu lub tak jak Pani Bożena cały tort. Powiem szczerze, że wykonanie ozdoby na wierzchu tortu jest dość trudne dlatego ja poprzestałam na obłożeniu boków tortu, a wierzch ozdobiłam ozdobą wyciętą z płata czekolady i paseczkami czekolady ( rozpuszczoną czekoladę wlałam do rożka papierowego, obcięłam koniec i wyciskałam wzorek).


Smacznego!

sobota, 16 października 2010

Pumpernikel - Międzynarodowy Dzień Chleba

Pierwszy raz w życiu  biorę udział w Dniu Chleba  i choć ostatnio narzekam na nieustanny brak czasu tego po prostu nie mogłam sobie odmówić. Miałam w planie upiec chleb litewski jednak mój plan spalił na panewce.
Postanowiłam zatem, że zabiorę Was do miejsca magicznego gdzie powstaje jeden z najdziwniejszych chlebów Świata - pumernikel.
Jest to chleb wypiekany z mąki żytniej razowej, pieczony w formie przez ok. 13 h. Nie przypomina on typowego chleba, jest zbity i bardzo ciemny, krojony w cieniutkie kromeczki.
W Katowicach przy ul. Gliwickiej znajduje się piekarnia Pumpernikel i choć wygląda dość niepozornie słynie z najlepszego pumpernikla w regionie, a może nawet w całej Polsce.
Zapraszam na kromeczkę pumpernikla z masłem (ja taki lubię najbardziej) i do obejrzenia pięknych zdjęć piekarni Pumpernikil wykonanych przez Krzysztofa Lisiaka  fotografa, który potrafi dostrzec w szarzyźnie Śląska prawdziwe piękno.

Zapraszam!

piątek, 15 października 2010

Ciasto Ady - jesienna melancholia


Uświadomiłam sobie ostatnio, że posiadam w swojej kolekcji przepisy, w których ukryte są wspomnienia o osobach.
Jednym z takich przepisów jest ciasto Ady. Ada była bardzo pogodną osobą, uczynną i ciepłą, była także koleżanką mojej Mamy. Nie znałam jej za dobrze, spotykałam dość rzadko. Otrzymałam jednak od niej przepis na to ciasto. Teraz gdy przygotowuję to ciasto wspominam Adę...
Kiedyś gdy byłam mała uważałam, że jest to niesprawiedliwe, że rzeczy zostają a osoby odchodzą, wydawało mi się, że łatwiej byłoby gdyby znikały wraz z swoimi właścicielami. Teraz uważam, że to piękne, że w jednym przepisie w kilku słowach można ukryć wspomnienia o osobie. Dzięki temu te osoby żyją wiecznie..... Czy Wy także macie takie przepisy?

Ciasto Ady

1 kg jabłek ( ja dodałam także kilka gruszek)
1 szklanka cukru
4 jajka
¾ szklanki oleju
2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 szklanka bakalii

Jabłka kroimy w cienkie plasterki i zasypujemy cukrem. Zostawiamy na godzinę aby puściły sok.
W osobnej misce mieszamy jajka, olej i powoli dosypujemy mąkę z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. Na koniec dodajemy jabłka wraz z powstałym sokiem i dodajemy bakalie.
Ciasto przekładamy do blaszki wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą. Pieczemy ok. 50 min w temp. 180ºC. Wyjmujemy gdy ciasto jest zarumienione z wierzchu.

Smacznego!


piątek, 8 października 2010

Łosoś w papilotach


Pora na kolejne wyzwanie, tym razem rybne. Generalnie nie przepadam za rybami i jadam je stosunkowo rzadko. Spowodowane to jest tym, że aby zjeść rybę muszę mieć na nią ochotę. Dziwne jest to, że w Święta Bożego Narodzenia zawsze mam ochotę na rybę, tak samo nad morzem. Zdarza się, że będąc tydzień nad Bałtykiem jem dzień w dzień rybę, a następnie przez resztę roku aż do Świąt nie jem jej w ogóle. Nie wiem czym to jest spowodowane po prostu tak mam.
Ostatnio podczas takiego "ataku" chciejstwa na rybę uznałam, że nie warto kupować filetu z łososia skoro jest dwa razy droższy niż łosoś w całości, a filet przecież mogę zrobić sama.  Tylko jak się do tego zabrać?

Bardzo pomocny okazał się ten film:


Naostrzywszy uprzednio nóż wzięłam się do pracy i muszę powiedzieć, że efekt był fantastyczny - dwa duże filety z łososia bez skóry. Mój M. nie mógł wyjść z podziwu :-)

Łosoś w papilotach

Filet z łososia
cebulka  pokrojona w piórka
pomidory suszone
musztarda
cytryna
sól, pieprz
pasta curry (opcjonalnie)

Rybę myjemy i kroimy na porcje. Urywamy taką ilość kawałków folii aluminiowej ile mamy filetów. Kawałki foli muszą być większe niż filety aby się dało je spokojnie zapakować.
Z jednej strony filet smarujmy musztardą i kładziemy go na folię, wyciskamy na niego sok z cytryny, solimy i pieprzymy. Na filet kładziemy piórka cebuli oraz pokrojone w paseczki pomidory.  Jeśli ktoś lubi ostre potrawy można dodać łyżeczkę pasty curry. Zawijamy filet w foli zaginając dwa dłuższe boki, tak aby na siebie zachodziły (tak jak pakując kanapki w papier śniadaniowy) krótsze końce zawijamy z obu stron. Tak utworzone paczuszki wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 C na ok. 15 min.

Smacznego!

wtorek, 5 października 2010

Nadrabianie zaległości cd. chleb kielecki

Przyszedł czas na nadrabianie zaległości w pieczeniu chleba. Od pierwszej chwili gdy zobaczyłam chleb kielecki w Weekendowej Piekarni po godzinach wiedziałam, że któregoś dnia go upiekę. I udało się! Po pierwsze, był to mój pierwszy wypiek z Weekendowej Piekarni po godzinach, po drugie, pierwszy w życiu chleb z ziemniakami i wreszcie po trzecie, pierwszy własnoręcznie uformowany bochenek. Do tej pory zawsze piekłam chleby w formie, a formowanie bochenka wydawało mi się potwornie trudne. Jak to zwykle bywa okazało się, że strach ma wielkie oczy....


Chleb kielecki

200g ugotowanych ziemniaków, przeciśniętych przez praskę (zmielonych)
200g mąki żytniej białej (lub średniej)
300g białej pszennej mąki chlebowej wysokobiałkowej
6 łyżek żytniego zakwasu razowego aktywnego, 130% hydracji
1 łyżka soli
200g maślanki (zsiadłego mleka)

Ziemniaki wymieszać z maślanką i zakwasem. Zostawić na 12 godzin, szczelnie przykryte w temperaturze pokojowej. Następnie dodać obie mąki i sól i wyrobić gładkie, odrobinę lepkie ciasto (13 minut). Fermentacja trwa ok. 3 1/2 godziny, w czasie której ciasto złożyć należy dwukrotnie. Potem zawinąć owalny bochenek i złączeniem do góry, umieścić go w koszu. Chleb wyrasta nieco ponad godzinę. Przed wsunięciem bochenka do pieca, wierzch naciąć. Piec z parą, 15 minut w 250 C, później kolejne 30 minut (bez pary), zmniejszając temperaturę do 200 C.

Smacznego!

niedziela, 3 października 2010

Nadrabianie zległości - Weekendowa Cukiernia placek bawarski ze śliwkami

Wrzesień przeleciał mi w mgnieniu oka. Tyle miałam planów a tu już październik. Dlatego nadrabiam zaległości bo nie można się poddawać! Placek bawarski propozycję Carmelliny zrobiłam we wrześniu jednak zanim zdążyłam zrobić zdjęcie już go nie było. Placek jest pyszny, za drugim razem upiekłam go w tortownicy więc mojego ulubionego ciasta drożdżowego jest jeszcze więcej! Piekąc dwa razy ten sam placek uważam, że debiut w Weekendowej Cukierni zaliczyłam dwukrotnie :-)



Bawarski placek z węgierkami
20 g świeżych drożdży
200 ml letniego mleka
400 g mąki
szczypta soli
1 jajko
100 g cukru + 1 łyżka
75 g roztopionego masła
1,25 kg węgierek
50 g posiekanych migdałów
1/2 łyżeczki cynamonu

Drożdże rozrobić z mlekiem i 1 łyżką cukru i odstawić na 15 min, by zaczyn zaczął pracować.
Połowę mąki, sól, jajo i 75 g cukru wymieszać z rozczynem drożdżowym i roztopionym masłem. Wyrobić ciasto, dodając stopniowo pozostałą mąkę. (Ciasto powinno odchodzić od brzegów miski; jeżeli się klei, należy dosypać trochę więcej mąki). Pozostawić ciasto pod przykryciem przez 30 min do wyrośnięcia.
Węgierki umyć, osuszyć, wypestkować i przekroić na ćwiartki. Ciasto energicznie zagnieść, by je odpowietrzyć, a następnie rozwałkować. Standardową blachę posmarować masłem i rozłożyć na niej równomiernie rozwałkowane ciasto. Na cieście ułożyć śliwki, posypać migdałami. Piekarnik nagrzać do temperatury 220 st. C. Piec ciasto na dolnym poziomie piekarnika przez 30 min. Pozostały cukier wymieszać z cynamonem i posypać nim jeszcze ciepłe, upieczone ciasto.

Smacznego!

czwartek, 30 września 2010

Rotolo di rucola a ricotta


Staram się ostatnio stawiać sobie  nowe cele i wyzwania i je realizować. Na pierwszy ogień poszło wyzwanie makaronowe, czyli własnoręczne przygotowanie makaronu.
Oczywiście, jak to ja, nie mogłam zacząć od zwykłego makaronu tylko od razu musiałam skoczyć na głęboką wodę i stąd powstało pyszne i efektowne danie zainspirowane książką Jamiego Olivera "Włoska wyprawa Jamiego". Przepis został przeze mnie zmodyfikowany i składniki zaproponowane przez Jamiego zmieniłam zgodnie z zasobami lodówki.
Jak to zwykle w życiu bywa okazało się, że strach ma wielkie oczy i nie ma się zupełnie czego bać! A potrwa pyszna i na pewno będę ją przygotowywać w różnych wersjach.

Rotolo di rucola a ricotta

Na ciasto makaronowe:
300 g mąki
3 jajka

Na nadzienie:
pesto z suszonych pomidorów
rukola 250 g
ricotta 250 g

Mąkę przesiewamy i usypujemy z niej kopczyk. W środek kopczyka wbijamy jajka i zagniatamy ok. 10 min gdy składniki się połączą zostawiamy ciasto pod przykryciem na ok. 30 min żeby odpoczęło.
W tym czasie myjemy rukolę i podsmażamy na maśle. Solimy i pieprzymy. Studzimy.
Ciasto rozwałkowujemy na ok. 3 mm, kładziemy na ściereczkę. Smarujemy pesto z suszonych pomidorów zostawiając jeden dłuższy brzeg nie posmarowany. Na cieście rozkładamy równomiernie rukolę i ricottę. Roladę zwijamy tak jak roladę biszkoptową od siebie, brzeg można posmarować wodą jeśli nie chce się skleić. Zwiniętą roladę zawijamy w ściereczkę, końce związujemy sznurkiem lub nitką. W dużym garnku najlepiej podłużnym zagotowujemy wodę i solimy. Wkładamy roladę tak aby cała była zanurzona w wodzie, jeśli część się wynurza należy obciążyć ją pokrywką lub talerzem. Gotujemy ok. 25 min. Wyjmujemy delikatnie rozwijamy ściereczkę, roladę kroimy w plastry polewamy stopionym masłem, posypujemy startym parmezanem lub innym serem.

Smacznego!

A wkrótce wyzwanie rybne!

poniedziałek, 27 września 2010

Pan de Horiadaki z oliwkami i czarnuszką -WP # 86



W tym tygodniu w Weekendowej Piekarni gospodarzy Oliwka vel Zaytoon, która zaproponowała dwa wypieki. Jednym z nich jest pan de Horiadaki z oliwkami i czarnuszką. Wspominając ostatnie wakacje w Grecji postanowiłam go przygotować. Miał to być także test dla mojego świeżo wyhodowanego zakwasu.

Chleb okazał się bardzo smaczny, o pięknych regularnych dziurkach. Wszystkim bardzo smakował także na pewno jeszcze go upiekę!

Pan de Horiadaki z oliwkami i czarnuszką
Zaczyn:
-20 g + 2 łyżki zakwasu (żytniego lub pszennego)
-70 g maki pszennej o dużej zawartości białka
-ok. 40 g wody

Ciasto właściwe:
-130 g zaczynu
-440 g mąki pszennej
-300 g wody
-10 g soli
-15 g cukru
-1 łyżka oliwy
-1/4 szklanki pokrojonych na ćwiartki oliwek
-garść czarnuszki (ja niestety nie miałam)

Wszystkie składniki zaczynu wymieszaj dokładnie łyżką. Miskę przykryj folią spożywczą i odstaw do wyrośnięcia na ok. 12 godzin (najlepiej na noc).

W dniu wypieku mąkę na ciasto właściwe wymieszaj z wodą i odstaw na 20 minut. Dodaj zaczyn i wyrabiaj ciasto około 10 minut, dodając stopniowo cukier, sól i oliwę. Kiedy będzie lśniące i gładkie, uformuj kulę i włóż ją do nasmarowanej oliwą miski. Przykryj i odstaw do wyrośnięcia na 3 godziny, w tym czasie mniej więcej co godzinę odgazowując ciasto (przebijając kulę i lekko wygniatając ciasto za każdym razem).
Kiedy ciasto przyrośnie mniej więcej dwukrotnie, jeszcze raz je zagnieć, dodając oliwki i czarnuszkę; uformuj okrągły bochenek (co nie jest łatwe, bo ciasto jest dość luźne). Ułóż go w wysmarowanej olejem lub wyłożonej pergaminem formie keksowej albo tortownicy. Formę szczelnie owiń folią spożywczą i odstaw, aż co najmniej trzykrotnie powiększy swoją objętość (musi podchodzić do krawędzi formy).
Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Wierzch wyrośniętego ciasta posmaruj oliwą i posyp dodatkowo czarnuszką. Piecz około 40 minut.
Smacznego!

czwartek, 23 września 2010

Houskovy knedlik


Co Wam się kojarzy z Republiką Czeską? Jozin z Bazin, film Sąsiedzi, piwo? tak to też, ale dla mnie jeszcze houskovy knedlik z gulaszem.  Od kiedy pierwszy raz spróbowałam knedlika, stałam się jego wielką fanką. Zazwyczaj jadłam go u Babci, która mieszkając w pobliżu granicy z Czechami mogła go z łatwością  kupić. Od kiedy nauczyłam się go robić mogę w każdej chwili, gdy tylko przyjdzie mi ochota i mam zapas nie zużytch bułek lub chleba, przygotować go w domu.


Knedlik

0,4 kg mąki
3 rohliki (najbardziej odpowiednie są nasze bułki kajzerki- 3 szt)
1 jajko
2,5 dag drożdży
1 szklanka mleka
1- 1,5 łyżeczki soli

Bułeczki kroimy w drobną kostkę. Z mleka, drożdży, łyżki cukru i 2 łyżek mąki przygotowujemy rozczyn. Do miski wsypujemy mąkę, bułeczki, sól. Dodajemy jajko, wlewamy podrośnięty rozczyn. Wyrabiamy ciasto. Odstawiamy na  2 godzin.

Po tym czasie formujemy knedlika - długą bułkę. Wkładamy ją do wrzątku i gotujemy przez 13 minut. Następnie knedlika odwracamy na drugą stronę i gotujemy kolejne 13 minut. Uwaga! knedlik rośnie podczas gotowania!
Wyciągamy z wody, kroimy na plastry. Podajemy z gulaszem, bitkami lub tylko z sosem. Jeśli od razu całego nie wykorzystamy, knedlik można powtórnie odgrzać na parze.

Smacznego!

poniedziałek, 20 września 2010

Cepeliny z grzybami

 

Chodzę wśród drzew, oczy przyzwyczajone do komputera i książek nareszcie odpoczywają. Jest tak zielono, brązowo, świeżo.... Wypatruję brązowych kapelusików kryjących się pod liśćmi paproci i wśród traw. Nie tak łatwo je odnaleźć siedzą sobie cichutko, przykryte kołderką i wcale nie zamierzają się same ujawnić. Na tym polega nasza zabawa w chowanego. Wiadomo one tak jak dzieci mają swoje ulubione kryjówki, ale nie rzadko, żeby nas zaskoczyć, pojawiają się w zupełnie innych miejscach.... Wracając z grzybobrania z jednym grzybkiem czy z całym koszem czujemy się szczęśliwi i wypoczęci, bo czyż jest coś przyjemniejszego niż obcowanie z Matką Naturą?

Tym razem wróciliśmy z pełnym koszem i reklamówką grzybów. Część zamroziłam (na zupę, farsz do uszek mrożone nadają się idealnie), część wysuszyłam, a z części zrobiłam cepeliny. Mam do nich absolutną słabość, może dlatego, że Mama pochodzi z Kresów, a może z uwagi na ich kształt, tak czy inaczej mogłabym je jeść o każdej porze!
 Cepeliny z grzybami

16 ziemniaków
2 łyżki mąki ziemniaczanej
ok. 10 dkg grzybów
cebula
sól, pieprz

4 ziemniaki gotujemy, przeciskamy przez praskę i studzimy. Resztę ziemniaków trzemy na tarce, aby nie ściemniały można posypać kwaskiem cytrynowym (ja lubię jak są szarawe).
Mieszamy ugotowane ziemniaki, z surowymi i dwiema łyżkami mąki ziemniaczanej, solimy. Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na maśle. Grzyby oczyszczamy, kroimy i dodajemy do cebuli. Podsmażamy chwilę. Doprawiamy solą i pieprzem. Urywamy kawałek ciasta rozpłaszczamy na ręce, nakładamy farsz i zlepiamy cepelina, nadając mu charakterystyczny kształt.
Uwaga! łatwiej się lepi cepeliny gdy pomoczymy ręce zimną wodą.
Gotujemy lekko osoloną wodę, wrzucamy gotowe cepeliny i gotujemy aż wypłyną i następnie ponownie opadną na dno garnka - ok. 20 min. Podawać ze śmietaną lub z sosem grzybowym.

Cepeliny są świetne także na drugi dzień - należy je pokroić w plastry i podsmażyć na patelni lub podgrzać w garnku z wkładem do gotowania na parze.

Smacznego!



















sobota, 18 września 2010

Chleb na sodzie - WP # 85



Połóżcie go na progu lub stole kuchennym i nalejcie też trochę whisky jeśli was na to stać. Dzięki temu duchy nie będą kołatać w waszych domostwach.” („Woda różana i chleb na sodzie” Marsha Mehran)

W tym tygodniu w Weekendowej Piekarni rządzi mężczyzna. Kuba zaproponował chleb na sodzie. Jasne było, że go upiekę, coś jednak nie dawało mi spokoju. Gdzie ja go widziałam?
Dopiero gdy pachnący wyskoczył z piekarnika dotarło do mnie, że czytałam o nim w książce Marshy Mehran. Wiedzieliście, że oprócz walorów smakowych ma właściwości metafizyczne?

Chleb na sodzie

- 250 mąki pszennej typ 500
- 250g mąki pszennej razowej (lub 500g mąki typ 500)
- 100g płatków owsianych
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka soli
- 25 g miękkiego masła
- 500 ml maślanki lub kefiru


Suche składniki wymieszać w dużym naczyniu, dodać posiekane masło, wlać maślankę, wszystko szybko wymieszać. Nie wyrabiać długo, tylko do połączenia się składników. Uformować na blaszce w bochenek o średnicy około 20 cm. Na wierzchu zrobić mocne nacięcia na kształt krzyża.
Piec w temperaturze 190ºC przez 30 - 35 minut, aż bochenek uderzony od spodu wyda głuchy dźwięk. Jeśli jeszcze nie jest gotowy, można odwrócić do góry dnem i piec dodatkowe kilka minut. Studzić na kratce. Trzymać przykryty ręczniczkiem kuchennym. Podawać dzieląc na ćwiartki, a każdą ćwiartkę na pół, lub po prostu w kromkach

Smacznego!

piątek, 17 września 2010

Zabawa w lubienie

Dziś będzie o mnie, a konkretnie o tym co lubię! Do tej zabaw zaprosiła mnie Chantel za co bardzo dziekuję!

10 rzeczy, które lubię, kolejność przypadkowa!

1. Pisać bloga - zaczynając nie sądziłam, że będzie mi to sprawiało taką frajdę

2. Gotowanie - mieszanie, ugniatanie, wykrawanie, lepienie, smakowanie...

3. Koty - wszystkie duże i małe, a najbardziej mojego kota Pusię

4. Czytać książki - kucharskie, podróżnicze, ale nie tylko...

5. Morze Bałtyckie - zwłaszcza wielokilometrowe spacery "brzegiem morza do Niechorza"

6. Bycie rolnikiem amatorem - ogromną radość sprawia mi sianie, obserwacja jak roślinka kiełkuje, pielęgnowanie żeby rosła zdrowa i silna i oczywiście oczekiwanie na zbiory (aktualnie czekam na moje własne dynie)

7. Prowadzenie samochodu - bardzo to lubię i nie zgadzam się, że tylko mężczyźni są w tym dobrzy

8. Podróże

9. Filmy Woodego Allena

10. Konwalie


Zdjęcie pochodzi ze strony Wikipedia.

Miłego dnia!

czwartek, 16 września 2010

Pasztet z bakłażanów

Bakłażany to jedne z tych warzyw, które zawsze (o ile to możliwe z uwagi na porę roku) muszę mieć w domu. Stanowią składnik sosu do spaghetti, ratatouille, mousaki lub po prostu zastępują mi kotleta.

Zainspirowana akcją At ri postanowiłam wykorzystać bakłażany w mniej znany sposób tzn. jako składnik pasztetu.



Pasztet z bakłażanów

400 g bakłażanów
4 jajka
3/4 szklanki bułki tartej
1/2 szklanki tartego sera chevrette lub innego aromatycznego sera
1/2 szklanki oleju
3 ząbki czosnku
1 łyżka sambal oelek lub przecieru pomidorowego
1 łyżka sosu Worcestershire
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
sól, pieprz

W misce mieszamy jajka, olej, bułkę tartą, ser, czosnek przeciśnięty przez praskę, oraz sambal oelek lub przecier pomidorowy (w zależności od tego czy chcemy ostrego posmaku w pasztecie), sos Worcestershire i pietruszkę. Bakłażany kroimy w kostkę, odkładamy jedną szklankę, a resztę dodajemy do masy jajecznej i miksujemy na pure. Dodajemy pozostałą część bakłażana i mieszamy. Doprawiamy do smaku. Przekładamy do formy wysmarowanej olejem i wyłożonej papierem do pieczenia (papier też smarujemy olejem). Pieczemy ok. 25 min, w piekarniku nagrzanym do 220 C. Patyczek wbity w gotowy pasztet musi być suchy. Można podawać jako samodzielne danie lub na kanapce np. z dodatkiem pesto.

Smacznego!

wtorek, 14 września 2010

Jesienne łowy

Ubieram się ciepło, bo choć jest wrzesień za oknem jest 10 stopni C, biorę parasol i ruszam na łowy.
Nie, nie zamierzam polować na niewinne zwierzęta. Chodzę między straganami i wypatruję pomarańczowych barw. Jest, są !

Zaczyna się pieczołowite wybieranie, dotykanie, obracanie. Nie może być za duża ani za mała, bez uszkodzeń, pleśniowych nalotów, zdrowa, pięknie pomarańczowa. Dynia.....
Poluję na dynię już od początku września. Łup stawiam na parapecie i podziwiam. Patrząc na dynię kombinuję co z niej zrobię: ciasto, zupę a może coś zupełnie innego. Czasem dynia stoi długo i czeka na swój czas, czasem znika ekspresowo. Tym razem dynia nie czekała długo. Gdy zrobiło się chłodno, od razu przyszła mi ochota na pyszną rozgrzewającą zupę dyniową. Ma cudowny aromat, a do tego rozweselający kolor. Koniecznie spróbujcie, a ja ponownie idę na łowy.


Zupa dyniowa

1,5 kg dyni
0,5 kg ziemniaków
3 szalotki
2 kostki rosołowe
1 litr wody
2 łyżeczki imbiru
2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżka cukru brązowego
sok z jednej cytryny
sól, pieprz, olej

Dynię obieramy i kroimy w kostkę. Na patelnię wlewamy olej, podsmażamy na niej imbir i gałkę muszkatołową. Dodajemy dynię i obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki. Podsmażamy krótko. Przekładamy wszytko do granka, zalewamy 1 litrem wody. Dodajemy kostki rosołowe i gotujemy ok. 30 min.  Dodajmy cukier i sok z cytryny, czekamy aż wystygnie. Miksujemy. Na koniec doprawiamy solą i pieprzem. Ja podaję tę zupę z potartym serem żółtym i grzankami z chleba.

Smacznego!

niedziela, 12 września 2010

Sałatka a'la lwowska

Drugi raz wstępuję do Baru Sałatkowego u Peli na sałatkę. Tym razem Pela zaproponowała sałatkę ze śledziem i choć muszę powiedzieć, że nie lubię śledzi, postanowiłam ją zrobić - w końcu ryby są zdrowe!

Sałatka a'la lwowska

3 płaty śledziowe w oleju (matiasy)
2 marchewki ugotowane w łupinach
3 ziemniaki ugotowane w łupinach
1 jabłko
2 ogórki kiszone
1 cebula
marynowane grzyby mun
1 duży burak ugotowany
sok z cytryny
szczypiorek
koperek
2 łyżki majonezu
3 łyżki jogurtu
sól, pieprz, cukier

Ziemniaki i marchewkę obieramy i kroimy w kostkę. Burak i jabłko trzemy na tarce na dużych oczkach. Kroimy w kostkę ogórki kiszone, cebulę kroimy w plasterki. Do miski wkładamy pokrojone warzywa, dodajemy grzyby mun i pokrojone w plastry śledzie. Szatkujemy szczypiorek i koperek. Mieszamy majonez, jogurt, sok z cytryny, trochę pieprzu, soli i cukru. Dodajemy do sałatki i mieszamy. 
P.S. Od siebie z rozpędu dodałam dwa jokery zamiast jednego.

Smacznego!

sobota, 11 września 2010

Co masz dzisiaj na lunch? Weekendowa Piekarnia # 84

Mamy z koleżanką od pewnego czasu nową tradycję. Codziennie (jesli się uda)  jemy razem lunch w pracy, ale nie jakieś tam zwykłe kanapki, tylko różne pyszności foccacie, placki, sałatki etc.
Nie było zatem możliwości żebym nie przygotowała propozycji Olciaky w Weekendowej Piekarnii. Wyrolowana kanapka okazała się absolutnym hitem lunchu w pracy.

Z samym wykonaniem miałam mały problem - przy tej ilości wody ciasto bardzo się klieło musiałam więc dodać więcej mąki. Po tym zabiegu ciasto nie sprawiało więcej problemów.


Wyrolowana kanapka

- 25 g świeżych drożdży (wystarczy 20 g)
- 1/2 l ciepłej wody (moim zdaniem, to za dużo)
- 500 g mąki pszennej (musiałam dość sporo dodać)
- 1/2 łyżki + 1 szczypta soli
- 1 łyżka oliwy
- po 150 g salami i mortadeli w plasterkach (u mnie szynka, cebula i pesto z suszonych pomidorów)
- po 150 g mozarelli i sera wędzonego w plasterkach
- 2 żółtka + 1 łyżeczka wody

W 1/2 l ciepłej wody rozpuścić drożdże. Wsypać 2/3 ilości mąki, sól (szczyptę odłożyć), dolać oliwę i wymieszać. Przykryć i odstawić na godzinę w ciepłe miejsce. Wyrośnięte ciasto przekłuć i wyrobić z pozostałą mąką. Rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30x40 cm. Posypać szczyptą soli. Wędliny i sery pokroić na kawałki i ułożyć warstwami na cieście.
Ja dokonałam modyfikacji i dałam cebulę czerowną pokrojoną w palsterki, szynkę, pesto z suszonych pomidorów.
Całość zwinąć wzdłuż dłuższego boku w ciasną roladę. Dokładnie skleić końce, ułożyć na balsze wyłożonej pergaminem (jeżeli jest za długie, zwinąć w kształt półksiężyca). Posmarować rozmąconymi żółtkami i odstawić na 20 minut. Piec 25-30 minut w temp. 190 st, aż nabierze złotobrązowego koloru. Po wyjęciu z piekarnika odczekać kilka minut i pokroić na porcje (długości ok. 10 cm).


  Smacznego!

czwartek, 9 września 2010

Ciasto kakaowo - cukiniowe

Przyszła jesień – może nie ta kalendarzowa, ale patrząc za okno wydaje się, że jest środek listopada. Nieustannie pada, jest szaro i zimno. W taką pogodę czuję potrzebę zaszycia się pod kocem z ciekawą książką, gorąca czekoladą i kawałkiem aromatycznego ciasta, najlepiej też czekoladowego, w końcu dzięki czekoladzie wydzielają się endorfiny – hormony szczęścia! Nie wiem jak Wy ale ja ich bardzo potrzebuję w deszczowe dni.

Postanowiłam przygotować ciasto kakaowo - cukiniowe pocieszając się, że takie jest zdrowsze. Jest ono bardzo aromatyczne, kakaowe, lekko wilgotne. Nie bójcie się cukinii w zasadzie w nim nie czuć!



Ciasto kakaowo- cukiniowe

250 g cukinii
3 łyżki soku pomarańczowego
120 ml maślanki
250 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
30 g kakao
3 jajka
180 g cukru
120 ml oleju słonecznikowego
120 g pokrojonych orzechów

Cukinie myjemy, obieramy i kroimy w plasterki. Wkładamy cukinię wraz z sokiem pomarańczowym do garnka i gotujemy ok. 5 min. Następnie miksujemy i mieszamy z maślanką.
W misce mieszamy mąkę z kakao, proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną i przyprawami. W osobnej misce mieszamy jajka z cukrem i olejem. Masę jajeczną dodajemy do mąki i mieszamy. Na końcu dodajemy cukinię z maślanką. Przelewamy do formy nasmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180°C na ok. 40 min. Sprawdzamy czy ciasto jest gotowe poprzez wbicie w niego patyczka - powinien być suchy.

Smacznego! 

poniedziałek, 6 września 2010

Vienna Bread - Weekendowa Piekarnia #83


W ten weekend zostałam pierwszakiem w Weekendowej Piekarni. Piekłam już wcześniej chleby, ale nigdy wspólnie z innymi blogerkami. Do wyboru była dwa chlebki i choć oba mnie kusiły zdecydowałam się na Vienna Bread (głównie dlatego, że nie miałam białego zaczynu zakwasowego nie posiadałam). Chlebek jest bardzo prosty w wykonaniu, wyrabia się go szybko, ciasto jest elastyczne i nie klei się do rąk. W smaku chlebek jest delikatnie mleczno - maślany, po prostu pyszny! Moja modyfikacja polegała na tym, że upiekłam chleb w garnku rzymskim.


Vienna Bread
(4 niewielkie bochenki)


Składniki:
30 g świeżych drożdży
525 ml bardzo zimnej wody
900 g białej mąki chlebowej
1 łyżka soli
30 g mleka w proszku
30 g masła




Przygotowanie: Mleko w proszku wymieszać z mąką, dodać sól, następnie masło. Zrobić w środku dołek i dodać rozpuszczone w wodzie drożdże. Wymieszać. Następnie przenieść na oprószony mąką blat i zagniatać przez co najmniej 10 minut. Przełożyć ciasto do naoliwionej miski, przykryć folią kuchenną i odstawić w ciepłe miejsce na 3 godziny.

Ja w tym momencie przełożyłam ciasto do garnka rzymskiego i pozwoliłam mu w nim rosnąć, w nim też piekłam chleb. Jeśli jednak chcecie formować bochenki trzeba postępować zgodnie z instrukcjami poniżej.

W tym czasie, ciasto co godzinę należy przebić, odgazować. Gdy ciasto jest gotowe, podzielić na cztery kawałki, ukształtować z każdego kulę, przykryć i zostawić do odpoczynku, na 15 minut. Następnie uformować podłużne bochenki, ułożyć na wysmarowanej olejem blasze do pieczenia, złączeniem w dół albo przełożyć do omączonego koszyka, lub ułożyć pomiędzy płótnem piekarskim, złączeniem w górę. Lekko posmarować oliwą, przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia w bardzo ciepłym miejscu, na około godzinę.
Nagrzać piekarnik do 230C. Kiedy chleby podwoją objętość, naciąć i piec przez około 20 minut. Przez pierwsze 5 minut co najmniej trzy razy rozpylać parę. Jeśli po 20 minutach chleb nie będzie zrumieniony i ostukany od spodu nie będzie wydawać głuchego odgłosu, należy dopiekać przez kolejne 10-15 minut. Studzić na kratce.


Smacznego!